Mamy środek upalnego lata więc pomyślałem sobie, że fajnie byłoby przetestować jakiś zegarek, który doskonale nadawałby się na wypad na plażę, basen czy też po prostu na rower bądź spacer. Wybór tym razem padł na jeden z najbardziej rozpoznawalnych czasomierzy produkowanych przez szwajcarską firmę Glycine, a mianowicie na model Combat Sub.
Testowany przeze mnie model pochodzi ze specjalnej edycji, którego premiera miała miejsce na tegorocznych targach w Bazylei. Zegarek oczywiście pod względem konstrukcyjnym nie różni się od swoich poprzedników. Zmiany jakie zaszły w prezentowanym modelu mają charakter czysto kosmetyczny, a dokładniej tyczą się wprowadzenia na rynek nowej – moim zdaniem ciekawszej – wersji kolorystycznej.
Muszę przyznać, że jest to mój pierwszy dłuższy kontakt z produktem tejże firmy. Dotychczas zegarki Glycine mogłem jedynie podziwiać w gablotach wystawowych sklepów lub u znajomych na ręku – niestety zazwyczaj tylko przez krótką chwilę. Wrażenia jakie odczuwam po kilkudniowym użytkowaniu tegoż przedmiotu są bardzo pozytywne. Najbardziej zaskoczyła mnie jakość wykonania, która jest na bardzo wysokim poziomie. Zegarek wypada bardzo korzystnie na tle podobnych czasomierzy znajdujących się w tym samym przedziale cenowym pod tym względem. Nowy Combat Sub prezentuje się naprawdę dobrze, a to za sprawą unikalnej kolorystyki, która wywiera pozytywne wrażenie. Nie przesadzę tutaj, że dzięki niej – ale nie tylko – zegarek wygląda na dużo, dużo droższy niż w rzeczywistości jest – ale do rzeczy.
Koperta o wymiarach 42 mm x 10,6 mm została wykonana z najwyższej jakości stali szlachetnej, która dodatkowo została poddana procesowi polerowania oraz satynowania. Poszczególne elementy czerwonego obrotowego pierścienia zostały pokryte powłoką z 18 karatowego różowego złota. Zakręcana koronka również została pokryta tą samą powłoką. Uszy koperty zostały, jak większości pozostałych modeli zegarków tej firmy, idealnie wyprofilowane przez co czasomierz świetnie układa się na nadgarstku.
Aby całość była spójna projektanci zdecydowali się zastosować czarną tarczę i nanieść na nią indeksy w kolorze różowego złota, oraz zastosować również tego samego koloru wskazówki. Wszystkie powyższe elementy zostały wypełnione substancją luminescencyjną. Ponadto na tarczy zegarka znalazła się podziałka minutowa, oraz wskazanie czasu w systemie 24 godzinnym. Na godzinie trzeciej standardowo zostało usytuowane okienko datownika. Wszystko to sprawia, że zegarek wygląda naprawdę schludnie i przyciąga uwagę. Oczywiście elementem koperty, który zabezpiecza wspomniane wyżej komponenty jest szkło szafirowe.
Nowy Combat Sub został wyposażony w mechanizm z automatycznym naciągiem sprężyny napędowej Cal. GL 224, który pracuje z częstotliwością 28 800 wahnięć na godzinę, co odpowiada 4Hz. Łożyskowany jest on na 25 kamieniach syntetycznych i legitymuje się 38 godzinną rezerwą chodu. Tak naprawdę za tymi numerami kryje się Eta 2824-2 w wersji Elabore, która charakteryzuje się wyższą precyzją chodu oraz lepszą jakością wykończenia od innych standardowych mechanizmów. Co ciekawe producent kupuje mechanizm w częściach i delikatnie go modyfikuje, a następnie składa. Przykładem może być pokrycie rodem wahnika automatycznego naciągu. Egzemplarz, którego stałem się posiadaczem był precyzyjny – odchyłka dobowa wynosiła jedyne +5 sekund, co jest bardzo dobrym wynikiem.
Całość zamknięto w kopercie pełnym stalowym deklem, na którym widnieje charakterystyczny emblemat dla tej linii wzorniczej. Wodoodporność w prezentowanym modelu wynosi 200 metrów. Jest to minimum jak na zegarek przeznaczony do nurkowania. Combat Sub jest dostępny na bardzo wygodnym 22 milimetrowym pasku skórzanym od wewnętrznej strony, a materiałowym od zewnętrznej. Zapięcie jest klasyczne na klamerkę, na której widnieje nazwa producenta.
Oczywiście oprócz wielu zalet, zegarek posiada również mankamenty. Jednym z nich jest ciężko chodzący pierścień – może to wina tego, iż zegarek był nowy, a pierścień był niewyrobiony. Kolejna sprawa to substancja luminescencyjna, dużo jej brakuje jak chociażby do tej od Victorinoxa Diver 500. I ostatnim punktem na mojej liście to tarcza. Niby wszystko ok, ale mogłaby być o większym nasyceniu barwy, ładniej kontrastowałaby z resztą. Jednak nie mam zastrzeżeń co do samej czytelności wskazań, czasomierz jest bardzo czytelny.
Podsumowując Glycine Combat Sub to bardzo dobrze wykonany zegarek, który w tym przedziale cenowym bije na głowę swoich konkurentów jakością wykonania, oraz bardzo atrakcyjnym designem. Jest to bardzo dobra propozycja dla osób, które szukają zegarka uniwersalnego, a przy tym nie chcą przeznaczać znacznej kwoty na ten cel. Cena katalogowa tego modelu to: 3 640 zł.