Menu

Glycine Airman Seven – recenzja Mariusza Łysienia

 

Zegarek ten został zaprezentowany na targach w Bazylei w roku ubiegłym, jednak dopiero niedawno pierwsze sztuki tego modelu zaczęły trafiać do naszego kraju. Airman Seven zastąpił wersję, w której środku pracowały trzy niezależne mechanizmy. Jest to w każdym bądź razie czasomierz ciekawy i nietuzinkowy, wobec czemu warto poświęcić mu dłuższą chwilę…
 
Na pewno, jest to potocznie mówiąc „kawał zegara”. Wykonana ze stali nierdzewnej koperta mierzy 46mm średnicy. Wysokość to z kolei 13,87mm. Gabaryty wydają się spore, aczkolwiek byłem pozytywnie zaskoczony faktem, że zegarek nieźle wyglądał nawet na moim raczej niezbyt szerokim nadgarstku. Myślę, że jest to wypadkowa pomiędzy dobrze dobranymi proporcjami pierścienia lunety, uszu oraz rozdrobnionej struktury tarczy w sensie podziału jej powierzchni na wzór przypominający łopatki turbiny silnika samolotu. Jest to o tyle ciekawie, że normalnie nie zwracam szczególnej na zegarki o tak dużej średnicy, jednak w tym przypadku gabaryty nie stanowiły problemu. Oczywiście nie zmienia to faktu, że czasomierz jest spory.
Duże wymiary zegarków o charakterze związanym z lotnictwem to jednak standard, więc nie powinny one dziwić. Zdecydowana większość tzw. „pilotów” ma średnice wynoszące 46-47mm. Na chwilę pozostańmy jednak przy cyferblacie. Pomimo zastosowanego wzoru, jego kompozycja jest prosta. Także zastosowanie półmatowego wykończenia tarczy, ładnie komponuje się z polerowaną powierzchnią koperty. Na zewnętrznym pierścieniu znajdziemy nakładane indeksy godzinowe wypełnione substancją luminescencyjną, które uzupełnia podziałka minutowa. Na godzinie 9 znajdziemy podwójne okno datownika. Pierścienie z naniesioną datą nie są mocno zagłębione, dzięki czemu nie mamy problemu z odczytaniem aktualnego dnia miesiąca.
 
Całość uzupełniają dwie sub-tarcze zlokalizowane na godzinie 1 oraz 5. Odpowiadają one za wskazanie czasu w drugiej i trzeciej strefie czasowej. Ich skala została naniesiona na delikatnie żłobionych pierścieniach. Oczywiście zegarków z funkcją tzw. „GMT” jest na rynku bez liku. Jeszcze większy wybór panuje w ofercie czasomierzy typu „pilot”. W obu przypadkach często podkreślana jest przydatność w kontekście używania ich przez pilotów samolotów. W moim odczuciu jednak jest w tym część prawdy, gdyż najczęściej mamy tylko do dyspozycji jedną dodatkową strefę czasową. Jej ustawianie wymaga operowania koronką, co zajmuje jednak chwilę czasu, nie wspominając, że wygodniej dokonuje się tego po zdjęciu zegarka.
Ten przydługi wstęp ma posłużyć jako tło, dla opisu tego co oferuje nam tytułowy zegarek. Otóż pomimo wodoodporności na poziomie 20atm, koronka nie jest zakręcana. Dzięki temu możliwym stało się wprowadzenie do koronki dodatkowej funkcjonalności. Możemy z niej korzystać jak z tradycyjnego „pusher’a”, co owocuje zmianą wskazywanej godziny dla pierwszej strefy czasowej. Drugą regulujemy za pomocą przycisku zamontowanego na godzinie 4. To proste rozwiązanie umożliwia błyskawiczną regulację wskazań, dla obu stref czasowych. Dla pilotów szybko zmieniających swe położenie jest to rozwiązanie idealne. Jest to połączenie łatwości obsługi i wysokiej wydajności. Przyznam, że ten sposób regulacji czasu bardzo przypadł mi do gustu.
Uzupełnieniem są proste wskazówki, które również wypełniono Super LumiNovą. Jeżeli chodzi o czytelność w słabym oświetleniu, to nie będziemy mieli z tym problemu, aczkolwiek jak to ma najczęściej miejsce w przypadku zegarków z niezbyt dużym zasobem substancji luminescencyjnej, siła świecenia dosyć szybko maleje. W zdecydowanej większości przypadków będzie to jednak kwestia pomijalna. W kwestii świecenia, pozytywnie wypadają zwłaszcza wskazówki.
Tarczę chroni szkło szafirowe z podwójną warstwą antyrefleksyjną. Dzięki wspomnianym powłokom, odczytanie aktualnego czasu jest łatwe. Sprawują się one bardzo dobrze. Cyferblat jest czytelny praktycznie pod dowolnym kątem. Ten sam rodzaj szkła posłużył również do wypełnienia dekla. Ciekawym zabiegiem było umieszczenie pierścienia zawierającego podstawowe informacje o zegarku pod powierzchnią szkła, zamiast na jego ramce. Dzięki temu szkło zyskało na średnicy, a tym samym na wyglądzie.
Wewnątrz koperty zamontowano kaliber GL 230 z automatycznym naciągiem sprężyny. Z uwagi na krótki kontakt z zegarkiem (dwa dni), nie chciałbym oceniać elementów takich jak dokładność chodu mechanizmu, czy też wytrzymałość paska. Tym na co warto zwrócić uwagę, jest korelacja pomiędzy sposobem zdobienia tarczy i wahnika. Na tym ostatnim elemencie znajdziemy ten sam wzór zdobienia, co wygląda zresztą bardzo efektownie.
Na zakończenie należy wspomnieć o jednej istotnej kwestii. Chodzi mianowicie o cenę, która jest dosyć wysoka. Wynosi ona na chwilę obecną 15360zł. Sporo otrzymujemy, ale i sporo musimy zapłacić. Czy za sumę stosunkowo dużą jak na nasze rodzime warunki kwotę, klienci nie będą przypadkiem wybierali produktów tzw. „bardziej rozpoznawalnych marek”? Tego nie wiem. Wiem natomiast, że czasomierz ten wyróżnia się specyficzną stylistyką. W dodatku sposób regulacji wskazań dla dodatkowych stref czasowych wyznacza nowy poziom na tym pułapie cenowym. Dotychczas tak szybką możliwość korekty dla wskazówki GMT (a których tutaj mamy de facto dwie sztuki) mogliśmy znaleźć w zegarkach nieporównywalnie droższych.
Link do galerii
Link do innej recenzji tego zegarka
Link do danych technicznych zegarka 

Wydarzenia


Kontakt z nami


Newsletter na czas

Bądź na bieżąco - zdobądź informacje o nowych modelach, aktualnych promocjach i ciekawych wydarzeniach.

Nie, dziękuję